„Płonący bóg” Rebekki F. Kuang – finał, który zostawia popiół zamiast ognia
Nieczęsto zdarza się, by trylogia fantasy, która startowała z taką siłą, kończyła się w tonie aż tak przytłumionym i rozczarowującym.
Recenzje książek sci-fi i fantasy
Nieczęsto zdarza się, by trylogia fantasy, która startowała z taką siłą, kończyła się w tonie aż tak przytłumionym i rozczarowującym.
Każdy aspirujący autor fantasy, projektant gier czy mistrz podziemi prędzej czy później staje przed tą samą przerażającą pustą stroną: światem. To ogromne, często przytłaczające płótno, które kusi nas, by po prostu dodać kilka smoków, cynicznego złodzieja i może przepowiednię, której nikt do końca nie rozumie. Choć takie elementy są niewątpliwie częścią uroku gatunku, stworzenie naprawdę immersyjnego i spójnego świata wymaga więcej niż tylko szybkiego sięgnięcia po utarte schematy. Wymaga to intencji, odrobiny logicznej spójności oraz zrozumienia, że Twój świat to nie tylko tło — to postać sama w sobie.